San Antonio Spurs rozegrali pierwsze z dwóch spotkań zaplanowanych w hali Moody Center w Austin. Ostrogi zdołały ostatecznie pokonać faworyzowanych Phoenix Suns 120:109.
Jeremy Sochan spędził minionej nocy na parkiecie 28 minut. Polak zapisał na swoim koncie 12 punktów, pięć zbiórek, cztery asysty oraz jeden przechwyt. Błysnął również skutecznością, trafiając pięć z ośmiu rzutów z gry (62,5%), przy czym miał również trzeci najwyższy wskaźnik +/- spośród wszystkich zawodników (+14).
Mecz nieco lepiej rozpoczęli gospodarze. Skutecznością w pierwszych minutach błysnęli m.in. Chris Paul czy Devin Vassell. Swoje w ofensywie dołożył również Jeremy Sochan, który po wejściu na parkiet podwyższył prowadzenie Ostróg wsadem (15:7). Wyzwanie czekało go jednak w defensywie, gdzie odpowiadał za zatrzymywanie przede wszystkim Kevina Duranta.
Phoenix Suns do samego końca pierwszej kwarty musieli gonić wynik, choć przez kiepską skuteczność (30,4% z gry, 22,2% za trzy) nie byli w stanie tego dokonać (31:21). Do rywala udało im się zbliżyć dopiero po trwającej kilka minut wymianie ciosów w drugiej odsłonie. Seria punktowa 13:0 autorstwa m.in. Duranta i Beala pozwoliła im doprowadzić do remisu (45:45).
Ostatnie słowo przed przerwą należało jednak do Spurs. Najpierw chwilę oddechu zapewnili Stephon Castle oraz De’Aaron Fox, a tuż przed ostatnią syreną zza łuku trafiali Chris Paul i Jeremy Sochan, dzięki czemu gospodarze schodzili do szatni z nieznaczną zaliczką (60:54).
Po powrocie na parkiet przewaga Ostróg ponownie zaczęła wzrastać. Ponownie swoją obecność zaznaczył wyraźnie Sochan, który po wejściu do gry potrzebował zaledwie 11 sekund, by zakończyć akcję punktami. Polak wykorzystał podanie Foxa i podwyższył przewagę Spurs do 12 oczek (71:59).
Na początku ostatniej odsłony meczu sędziowie odgwizdali czwarte przewinienie De’Aarona Foxa, przez co rozgrywający musiał mieć się na baczności. Zapoczątkowało to problemy Spurs, którzy prowadzili już różnicą zaledwie pięciu oczek (98:93). Kiedy przyjezdni zbliżyli się o kolejny punkt, trener Mitch Johnson zdecydował się ponownie postawić na Jeremiego Sochana.
Wpływ reprezentanta Polski po bronionej stronie parkietu widoczny był momentalnie. W efektowny sposób wykończył on również podanie Paula, czym raz jeszcze podwyższył przewagę swojego zespołu (107:98). Przy innych okazjach Sochan przyciągał uwagę defensorów rywala, co pozwalało na swobodniejszą grę Foxowi.